Slim zobaczył zbierające się na niebie czarne chmury. Stwierdził, że przejdzie się na spacer. Wrócił, gdy zaczęło padać. W domu czekała na niego niespodzianka. Rodzice stali obok siebie, zasłaniając jakiegoś wilka. Po chwili odsunęli się od siebie. Slim ujrzał rudą wilczycę.
- Slim, to Meshie. Meshie-to Slim. - powiedział ojciec
Slim pomyślał, że to miłe ze strony rodziców, że zajmują się tym, by miał przyjaciół.
- Cześć - odezwał się po chwili.
- Dużo o tobie słyszałam - powiedziała. - Jednak myślałam że jeśli moi rodzice, proponując mi małżeństwo na siłę - tu zrobiła efektowną pauzę i spojrzała na zakłopotane miny rodziców triumfalnym wzrokiem. - to wybiorą jaki8egoś lepszego wilka. Wilka z lepszych sfer - ostatni zdanie wypowiedziała z naciskiem.
- JAKIE MAŁŻEŃSTWO?!
- Slimku, kochanie nie denerwuj się tak... - matka z całych sił usiłowała złagodzić sytuację - To tylko takie małżeństwo, takie...
-Prawdziwe, mamo. PRAWDZIWE. Nie wyjdę za obcą wilczycę. Nie mam zamiaru. - spojrzał na Meshie z pogardą. Ona odpowiedziała tym samym.
-Mam dosyć waszych sprzeczek, idę już.
Jednak nikt nie zwracał na nią uwagi. Każdy był zajęty kłótnią.
- Wiecie co? Nie mam zamiaru tak żyć. - odpowiedział Slim po czym wybiegł z jaskini. Przestało padać. Trawa była mokra, chlupotała, gdy wilk po niej szedł. Wiedział dokąd chce iść. Skierował kroki w stronę tunelu. Gdy szedł tunelem, obmyślał, jak skombinować coś, by mógł wskoczyć na tunel. Jednak okazało się to zbędne. Podczas deszczu wiał silny wiatr, który przewrócił jedno z pobliskich drzew. Wystarczyło tylko troszkę skoczyć. Slim wziął rozbieg. Już-już miał skoczyć, gdy się o coś potknął. Trawa była dość wysoka, więc nie mógł zobaczyć, o co. Chciał się tego dowiedzieć, więc odwrócił głowę i zamarł. Potknął się o wilczycę!
wtorek, 19 czerwca 2012
sobota, 16 czerwca 2012
Rozdział piąty
Elsua krążyła po łące bez celu. W końcu niedługo miał się odbyć jej ślub z Diegiem. Widziała go wczoraj. Naburmuszony, patrzył na nią spode łba. Natomiast gdy tylko przemknęła obok Lilly, nie mógł oderwać od niej wzroku. I przestał być naburmuszony. Natomiast na nią patrzył tylko i wyłącznie (o to Elsua mogła się założyć) z tylko jedną myślą: "Niech ta wilczyca sie ode mnie odczepi!". Mogła więc po raz ostatni raz przez wieczór być singlem. Patrzyła w zamyśleniu na zachodzące słońce, potem, na powoli ponjawiające się gwiazdy. Gdy była mała, rodzice mówili jej, że gwiazdy to magiczne rzeczy. Mają magiczną moc. Teraz raczej już w to nie wierzyła. "A co mi szkodzi spróbować!-pomyślała wstając.-Chciałabym móc stąd uciec!". Zamknęła oczy na sekundę, a gdy je otworzyła, zobzczyła spadającą gwiazdę. Nagle, w tej chwili mignął jej przed oczami obraz skalnej półki. Jednak mogła uciec! W sumie to nawet o niej zapomniała... przez tę całą aferę z 'ucieczką' i 'małżeństwem'. Jednak teraz wiedziała, że do żadnego małżeństwa nie dojdzie! Ucieknie stąd! Pognała w kierunku gór, potem weszła po zboczu między krzakami, swoją tajną drogą. Po chwili była już na skalnej półce. Ustawiła się w pozycji do skoku. "Żegnaj, mamo, żegnaj, tato! Nie wrócę tu więcej!" i nagle mimowolnie po jej policzku stoczyła się niewielka łza. Pomyślała o Lilly - znała ją dopiero dwa dni, a uznała, że to za nią będzie tęsknić najbardziej. Przełknęła łzy napływające jej do oczu. Wzięła rozbieg. Skoczyła, tym razem wyżej niż zwykle. Lecz za nisko by przeskoczyć. Nie poddawała się. Jeszcze nigdy nie udało jej się skoczyć tak wysoko. Była prawie przy wcięciu gór. Nie doskoczy. Jednak nie może się poddać! Ostatnie dwa metry dzielące ją od przejścia pokonała wspietrając się łapami, podciągając. Udało się! Przeskoczyła! A właściwie przepełzła! Chciało jej się skakać z radości! Pomyślała o Lilly-miała ochotę po nią wrócić! Jednak nie mogła teraz zrezygnować! Była u celu. Jednak wciąż widziany przed oczami obraz Lilly nie dawał jej spokoju - poczuła,że łapy ma jak z waty i zaczęła spadać ze stromego zbocza. Turlała się po nim nie mkogąc zatrzymać. Wreszcie była na dole. Usiłowała się podnieść, ale poczuła ból w tej samej łapie co niedawno. Rana, która niedawno dopiero się zagoiła, teraz znów była na jej łapie. Nie mogła wstać. Zobaczyła zbierając się na niebie chmury. Była za słaba, by gdziekolwiek iść. Zasnęła.
czwartek, 14 czerwca 2012
*Bohaterowie-zdjęcia
Tak na marginesie: miałam to wczoraj dodać, ale zapomniałam...:
Elsua to wiecie, czyta się normalnie, Diego też, Lillly to zamiast 'y' się czyta 'i' (Lili), Slim się czyta takie 'Slim' albo 'Slejm' (jak kto woli =D), potem jest Meshie, jej jeszcze nie znacie, ona będzie bodajże... za 2 części jeśli wszystko wypadnie tak ja to sobie zaplanowałam. I ją się czyta 'Miszi' z takim wyciągniętym 'sz'.
środa, 13 czerwca 2012
Rozdział czwarty
Tylko taka informacja: nie chcę każdego rozdziału pisać po 2-3 razy(2 razy jak robię najierw Slim, potem Elsua, a 3 jak Slim 1część, potem druga i co u Elsuy)Więc nieważne: każdy rozdział będzie miał własną numerację. A teraz zapraszam do czytania :-)
____________________________________________
....jaskinię! Małe pomieszczenie, co do tego, że niedźwiedzi tu nie będzie, nie miał wątpliwości, bo jusz od wejścia widział zarysowujący się jej koniec. Była naprawdę niewielka, ale przytulna, prawie wszędzie porośnięta puchowym mchem. Na dodatek trawa (rosnąca na ok. 3 metry) całkowicie zasłaniała wejście (mające około 1 metr wysokości), więc mógł tu bezpiecznie się ukrywać, wiedząc,że nie zostanie nakryty. Gdy wracał, zaznaczał drogę przy korzeniach drzew, by żaden inny wilk ich nie ujrzał.
Elsua leżała znudzona na polance przed swoją jaskinią. Przygotowania do zaręczyn trwały w najlepsze, najpierw wilki polecające najlepsze jaskinie mieszkalne, kwiaty, które miały stroić łąkę, na której miały odbyć się zaręczyny i ślub, kwiaty, które należałoby wpiąć we włosy Elsuy, by ta wyglądała 'odświętnie'. Jedna z wilczyc, która pomagała w przygotowaniach, wydawała się Elsui bardzo przyjazna. Była pogodna, gdy zauwarzała spojrzenia Elsui, uśmiechała się... po prostu była inna niż wszyscy. Pewnego razu podfeszła do niej, gdy zostały same:
-Hej, jestem Elsua.
-Cześć. Jezu, ale zamieszanie przezten twój ślub. Masakra.
-I mnie to mówisz? Mam poślubić wilka, którego w życiu na oczy nie widziałam! Moi rodzice znaleźli szybko jakiegoś wilka, z którym mam zawrzeć małżeństwo, bla, bla, bla... a wszystko po to, by oduczyć mnie ucieczek, też coś! Ja nawet nie uciekłam!Poszłam się przejść, byłam ranna i zemdlałam na trochę dłużej! - wypaliła Elsua jednym tchem.
- To nie przez twoje ucieczki - powiedziała cicho pomocnica.
Elsua przyjżała jej się uważniej.
-Nie? - spytała.
-Nie. Tak naprawdę to ten ślub... był już zaplanowany, zanim Diego i ty się urodziliście...
Elsua spuściła głowę. Zamyśliła się.
- Czy całe moje życie jest ustawione? - spytała całkiem poważnie
- Nie. Tylko małżeństwo. A tak wogule to jestem Lilly - Lilly-pomocnica delikatnie się uśmiechnęła.
Elsua odwzajemniła gest.
____________________________________________
....jaskinię! Małe pomieszczenie, co do tego, że niedźwiedzi tu nie będzie, nie miał wątpliwości, bo jusz od wejścia widział zarysowujący się jej koniec. Była naprawdę niewielka, ale przytulna, prawie wszędzie porośnięta puchowym mchem. Na dodatek trawa (rosnąca na ok. 3 metry) całkowicie zasłaniała wejście (mające około 1 metr wysokości), więc mógł tu bezpiecznie się ukrywać, wiedząc,że nie zostanie nakryty. Gdy wracał, zaznaczał drogę przy korzeniach drzew, by żaden inny wilk ich nie ujrzał.
Elsua leżała znudzona na polance przed swoją jaskinią. Przygotowania do zaręczyn trwały w najlepsze, najpierw wilki polecające najlepsze jaskinie mieszkalne, kwiaty, które miały stroić łąkę, na której miały odbyć się zaręczyny i ślub, kwiaty, które należałoby wpiąć we włosy Elsuy, by ta wyglądała 'odświętnie'. Jedna z wilczyc, która pomagała w przygotowaniach, wydawała się Elsui bardzo przyjazna. Była pogodna, gdy zauwarzała spojrzenia Elsui, uśmiechała się... po prostu była inna niż wszyscy. Pewnego razu podfeszła do niej, gdy zostały same:
-Hej, jestem Elsua.
-Cześć. Jezu, ale zamieszanie przezten twój ślub. Masakra.
-I mnie to mówisz? Mam poślubić wilka, którego w życiu na oczy nie widziałam! Moi rodzice znaleźli szybko jakiegoś wilka, z którym mam zawrzeć małżeństwo, bla, bla, bla... a wszystko po to, by oduczyć mnie ucieczek, też coś! Ja nawet nie uciekłam!Poszłam się przejść, byłam ranna i zemdlałam na trochę dłużej! - wypaliła Elsua jednym tchem.
- To nie przez twoje ucieczki - powiedziała cicho pomocnica.
Elsua przyjżała jej się uważniej.
-Nie? - spytała.
-Nie. Tak naprawdę to ten ślub... był już zaplanowany, zanim Diego i ty się urodziliście...
Elsua spuściła głowę. Zamyśliła się.
- Czy całe moje życie jest ustawione? - spytała całkiem poważnie
- Nie. Tylko małżeństwo. A tak wogule to jestem Lilly - Lilly-pomocnica delikatnie się uśmiechnęła.
Elsua odwzajemniła gest.
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Rozdział trzeci (Slim)
Nie minęło wiele czasu, a przestało padać. Slim wyszedł na świerze powietrze i z rozkoszą wciągnął zapach mokrej trawy. Szedł powoli stąpając łapami po miękkiej trawie, która chlupał ,a gdy postawił na niej łapę. Skierował kroki w pobliże lasku. Po deszczu było tu dość ładnie. Prez korony drzew przebijały się promienie słońca. Między drzewami fruwały ptaki, co dopełniało harmonijną całość. Tym razem jednak nie szedł drogą do odkrytej niedawno jaskini, lecz postanowił zbadać resztę lasku. Był to teren dość spory. Po długiej, dwugodzinnej wędrówce, już miał zawrócić, gdy nagle jego oczom ukazała się spora polana. Slim obszedł ją naokoło: naprawdę była spora a oprócz tego po prawej stronie stał potężny, wielki, podłużny kamień. Ze wszystkich stron otaczały go gęste krzaki. Slim obszedł go dookoła. I znowu. I znowu... Coś w tym głazie było tajemniczego, jakby skrywał jakieś tajemnice... "Może za tymi krzakami jest jakiś starodawny napis?-pomyślał wilk" Ostrożnie odsunął łapą gałąź krzaka (która była ponad trzykrotnie większa od niego samego) i nie mógł uwierzyć własnym oczom! Za krzakami zobaczył nie napis ale...
środa, 6 czerwca 2012
Rozdział drugi (Slim) cz. 2
Slim zobaczył światło na końcu tunelu. Ruszył powoli w tym kierunku. Po chwili zobaczył że światło wzięło się z tego, że to koniec z jaskini-i to właśnie duży otwór pozwalający wyjść z owej jaskini, rozświetlał jej koniec. Slim wyszedł. Znalazł się w nieznanym mu lesie. Slim odszedł kawałek od wyjścia ze skalnego tunelu. "No jasne. To prawdziwy tunel, a nie jaskinia-pomyślał i odetchnął z ulgą bo nie musiał już uważać na żadne niedźwiedzie. -Ale zaraz, zaraz..."... Teraz oglądał tunel od boku. "Ale fajny zbieg okoliczności... - nie posiadał się z radości-Ponad tunelem są półki skalne, a wyżej-wcięcie między górami!!! Jeśli tylko będę miał kiedyś ochotę na ucieczkę, wiem już, gdzie się udać!" Jednak zaraz pojawił się problem: żeby dojść do wcięcia gór, trzeba dotrzeć na półki skalne. Żeby dotrzeć na półki skalne, trzeba wskoczyć na tunel, co było niemożliwe. Tunel był wysoki, a wilk nie potrafił tak dobrze skakać. "Może, gdyby udało mi się powalić jedno z drzew, mógłbym się tam wdrapać?-rozważał." Jednak nagle zawiał silny wiatr, a na niebie zgromadziły się ciemne chmury. Slim usłyszał grzmot. Chwilę później dostrzegł błyskawicę. Wolał nie zostawać tu długo: burza to pierwszy powód. Drugim zaś było to, że nie wiedział, czy to nadal teren jego watahy. Nie zastanawiając się długo, zawrócił i puścił się biegiem do swojej jaskini.
wtorek, 5 czerwca 2012
Rozdział drugi (Slim) cz. 1
Slim drzemał nad ulubionym potokiem, gdy usłyszał trzask łamanej gałązki. Podniósł głowę i zaczął nasłuchiwać. Jednak po chwili zobaczył zająca. "W sumie czemu nie? - pomyślał, powoli się podnosząc-w sumie trochę zgłodniałem!" Teraz zając dostrzegł już, że wilk zamierza go złapać. Ruszył przed siebie, a za nim w pościg ruszył Slim. Gdy ubiegli już doleko od potoku, nagle zając zniknął w norze. "Trudno-pomyślał Slim i już miała się odwrócić i wrócić, gdy zobaczył odciski łap na pisaku-Dziwne... z tego co mi wiadomo, żaden wilk tu nie chodzi...". Wolnym krokiem ruszył wydeptanym szlakiem. Szedł dość długo, gdy ujrzał jaskinię. Szedł nią powoli, bojąc się,że w każdej chwili z jakini ruszy na niego niedźwiedź, jednak tak się nie stało. Po chwili na drugim końcu tunelu w jaskini dostrzegł światełko...
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Rozdział drugi (Elsua)
-Elsua!
Elsua jak na komendę wyrwała się ze snu i uniosła głowę. A w tym śnie byłą ona i tajemniczy,samotny nieznajomy. A może nieznajoma? Tego już nie pamiętała.
- Elsua! - wilczyca znów usłyszała krzyk. Teraz już wyraźnie widziała i usiłowała wstać, ale zaraz upadła. "No tak-pomyślała-zraniona łapa. Jeny, ale krwi."
-Elsua! - trzeci z kolei krzyk zmobilizował ją do mimowolnego podniesienia się i na chwiejnych nogach, kulejąc na prawą łapę, doczłapała się do krawędzi półki skalnej. Wśród gąszczy drzew ujrzała biegającą na polanie matkę,a zaraz po niej swojego ojca. Obaj biegali bez opamiętania po łące. Chyba jej szukali. Postanowiła zejść, co nie było łatwe w jej stanie. Jednak po chwili była na dole. Ruszyła truchcikiem na łąkę, w stronę rodziców. Gdy ją ujrzeli, niemal rzucili się w jej kierunku.
- Moja droga, tak się cieszę,że wróciłaś!!! - matka czulę spojrzała na wilczycę
Elsua chciała powiedzieć, że nigdzie tak na prawdę nie była, i przez chwile miała nawet nadzieję że przez jej 'zaginięcie' rodzice zaczną się nią przejmować bardziej niż stadem, ale ojciec nie dał jej dojść do słowa.
- Moja panno, wystarczy. Nie możesz tak sobie uciekać z domu.
- Ale tato...
- Nie ma żadnego ale! Do następnej pełni masz zakaz opuszczania jaskini. Potem będziesz musiała zająć się zaręczynami, ślubem i te całe ucieczki wylecą ci z głowy!
- Zaraz, zaraz! Do JAKICH ZARĘCZYN I ŚLUBU?!
- Jak to jakch, jesteś samicą alpha, w przyszłości masz zawładnąć naszym stadem. Jesteś już wystarczająco dorosła, by wyjść za mąż. A poza tym Diego to wilk ułożony i jego ojciec to mój dobry znajomy. Nie zapomnij, że twój obowiązek jest na pierwszym miejscu.
Elsua cudem powstrzymała się od warknięcia na ojca. Miała tego serdecznie dość!!! Diego-Sriego! Pewnie jakiś napuszony samiec... z drugiej strony, który samiec nie jest napuszony? Postanowiła się z tym przespać i dopiero potem wymyślić, co zrobić. Nie miała szans na jakąkolwiek ucieczkę, bo rodzice szli po jej obu stronach. Gdy dotarli do jaskini ułożyła się na swoim posłaniu. Podejrzewała, że jak zawsze upłynie dyżo czasu, zanim zaśnie, jednak tym razem zasnęła, gdy tylko zamknęła oczy.
____________________________________________________________________________
Aha i jak widzicie w tytule postu jest w nawiasie dopisane "Elsua". Chodzi mi o to, że jagby przez cały rozdział śledzimy wydarzenia w życiu jednego wilka a potem zrobię tem sam rozdział, co w tym czasie działo się ze Slim'em.
Elsua jak na komendę wyrwała się ze snu i uniosła głowę. A w tym śnie byłą ona i tajemniczy,samotny nieznajomy. A może nieznajoma? Tego już nie pamiętała.
- Elsua! - wilczyca znów usłyszała krzyk. Teraz już wyraźnie widziała i usiłowała wstać, ale zaraz upadła. "No tak-pomyślała-zraniona łapa. Jeny, ale krwi."
-Elsua! - trzeci z kolei krzyk zmobilizował ją do mimowolnego podniesienia się i na chwiejnych nogach, kulejąc na prawą łapę, doczłapała się do krawędzi półki skalnej. Wśród gąszczy drzew ujrzała biegającą na polanie matkę,a zaraz po niej swojego ojca. Obaj biegali bez opamiętania po łące. Chyba jej szukali. Postanowiła zejść, co nie było łatwe w jej stanie. Jednak po chwili była na dole. Ruszyła truchcikiem na łąkę, w stronę rodziców. Gdy ją ujrzeli, niemal rzucili się w jej kierunku.
- Moja droga, tak się cieszę,że wróciłaś!!! - matka czulę spojrzała na wilczycę
Elsua chciała powiedzieć, że nigdzie tak na prawdę nie była, i przez chwile miała nawet nadzieję że przez jej 'zaginięcie' rodzice zaczną się nią przejmować bardziej niż stadem, ale ojciec nie dał jej dojść do słowa.
- Moja panno, wystarczy. Nie możesz tak sobie uciekać z domu.
- Ale tato...
- Nie ma żadnego ale! Do następnej pełni masz zakaz opuszczania jaskini. Potem będziesz musiała zająć się zaręczynami, ślubem i te całe ucieczki wylecą ci z głowy!
- Zaraz, zaraz! Do JAKICH ZARĘCZYN I ŚLUBU?!
- Jak to jakch, jesteś samicą alpha, w przyszłości masz zawładnąć naszym stadem. Jesteś już wystarczająco dorosła, by wyjść za mąż. A poza tym Diego to wilk ułożony i jego ojciec to mój dobry znajomy. Nie zapomnij, że twój obowiązek jest na pierwszym miejscu.
Elsua cudem powstrzymała się od warknięcia na ojca. Miała tego serdecznie dość!!! Diego-Sriego! Pewnie jakiś napuszony samiec... z drugiej strony, który samiec nie jest napuszony? Postanowiła się z tym przespać i dopiero potem wymyślić, co zrobić. Nie miała szans na jakąkolwiek ucieczkę, bo rodzice szli po jej obu stronach. Gdy dotarli do jaskini ułożyła się na swoim posłaniu. Podejrzewała, że jak zawsze upłynie dyżo czasu, zanim zaśnie, jednak tym razem zasnęła, gdy tylko zamknęła oczy.
____________________________________________________________________________
Aha i jak widzicie w tytule postu jest w nawiasie dopisane "Elsua". Chodzi mi o to, że jagby przez cały rozdział śledzimy wydarzenia w życiu jednego wilka a potem zrobię tem sam rozdział, co w tym czasie działo się ze Slim'em.
sobota, 2 czerwca 2012
Rozdział pierwszy
Czajenie, skradanie, skok! Czajenie, skradanie, skok! Slim miał dosyć tych durnych ćwiczeń. Nawet jeśli ojciec ostrzegał go, że jeśli chce zostać dobrym myśliwym, musi uzbroić się w cierpliwość. "Na co mi to-myślał, wracając do jaskini-skoro nie chcę zostać myśliwym?". Slim od dawna marzył, by zostać podróżnikiem. Odkrywać nowe lasy, potoki, jeziora... Marzył o tym, bo tak naprawdę nie miał nigdzie swojego stałego miejsca: w jaskini ojciec ględził o tym, że ma więcej ćwiczyć, matka, że ma znaleźć sobie jakąś wilczycę.. nie miał także znajomych, nie mówiąc o przyjaciołach. Czuł się samotny, jednak wierzył, że gdzieś na świecie jest ktoś, kto czuje się tak samo...
Szkoda, że nie wiedział, jak wielką ma rację...
W tej samej chwili po drugiej stronie Gór Północnych Elsua spacerowała ścieżką wiodącą wśród gęstych krzewów. Była to droga do jej prywatnego zakamarka wśród dwóch gór. Niek tam nie wchodził, nie wiedząc, że istnieje tam półka skalna dużej wielkości, z której Elsua mogła obserwować cały teren swojej watahy. Zaś, gdy się obejrzała, mogła zobaczyć strome wzniesienia obu gór. W pewnym miejscu nie było nawet tak wysoko... gdyby tylko udało jej się tam wdrapać... mogłaby się przedostać za góry! Już kilka razy próbowałą, jednak za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem. "Kiedyś... ucieknę stąd! Muszę tylko wymyślić, jak się tam wdrapać..."-myślała chodząc po skalistej platformie. Od kiedy tylko sięgała pamięcią, chciała się stąd wydostać. Jako młoda Alpha, nie mogła mieć za przyjaciół zwykłych wilków, a ci lepsi, byli potwornie nudni. Rodzice też nie byli nigdy z nią w zbyt dobrych kontaktach. Ciągle stado było na pierwszym miejscu. Na drugim dopiero zaś ona. Toteż wymykała się często, rodzice nigdy chyba nawet o tym nie wiedzieli i nie zawracali sobie nią głowy. Czuła się taka samotna... Wierzyłą jednak, że po drugiej stronie gór jest ktoś taki jak ona... i że kiedyś się spotkają.... musiała tylko doskoczyć do wcięcia wśród gór... spojrzała w tamtą stronę... nie namyślając się długo, skoczyła... jednak zachaczyła łąpą o ostry kamień... upadła spowrotem na platformę, czując silny ból w prawej przedniej łapie... była taka słaba... zamknęła oczy... nie pamiętała, co było z nią dalej...
Szkoda, że nie wiedział, jak wielką ma rację...
W tej samej chwili po drugiej stronie Gór Północnych Elsua spacerowała ścieżką wiodącą wśród gęstych krzewów. Była to droga do jej prywatnego zakamarka wśród dwóch gór. Niek tam nie wchodził, nie wiedząc, że istnieje tam półka skalna dużej wielkości, z której Elsua mogła obserwować cały teren swojej watahy. Zaś, gdy się obejrzała, mogła zobaczyć strome wzniesienia obu gór. W pewnym miejscu nie było nawet tak wysoko... gdyby tylko udało jej się tam wdrapać... mogłaby się przedostać za góry! Już kilka razy próbowałą, jednak za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem. "Kiedyś... ucieknę stąd! Muszę tylko wymyślić, jak się tam wdrapać..."-myślała chodząc po skalistej platformie. Od kiedy tylko sięgała pamięcią, chciała się stąd wydostać. Jako młoda Alpha, nie mogła mieć za przyjaciół zwykłych wilków, a ci lepsi, byli potwornie nudni. Rodzice też nie byli nigdy z nią w zbyt dobrych kontaktach. Ciągle stado było na pierwszym miejscu. Na drugim dopiero zaś ona. Toteż wymykała się często, rodzice nigdy chyba nawet o tym nie wiedzieli i nie zawracali sobie nią głowy. Czuła się taka samotna... Wierzyłą jednak, że po drugiej stronie gór jest ktoś taki jak ona... i że kiedyś się spotkają.... musiała tylko doskoczyć do wcięcia wśród gór... spojrzała w tamtą stronę... nie namyślając się długo, skoczyła... jednak zachaczyła łąpą o ostry kamień... upadła spowrotem na platformę, czując silny ból w prawej przedniej łapie... była taka słaba... zamknęła oczy... nie pamiętała, co było z nią dalej...
____________________________
Taka informacja: do każdego rozdziału będę się starała robić ilustracje, żebyście w miarę wiedzieli o co mi chodzi i na tym rysunku tam gdzie słońce zachodzi to tam Elsua chciała doskoczyć =) Następna część już niedługo
Prolog
Wśród łąk i lasów, stawów i rzek, na południe od Wilczych Gór i na północ od Skały Wyjców, w jednej z wielu jaskiń przyszedł na świat młody wilk. Czas pokaże, że będzie się nazywał Slim. Jego ojciec, stary omega od razu wyczuł, że szczenię będzie energiczne i chętne do życia. Rzeczywiście, zwierzę od razu po urodzeniu miało ochotę zwiedzić okolicę, jednak matka przytrzymała go łapą, by móc go oczyścić. Nie wiedzieli jednak, że w tym samym czasie, w jaskiniach po drugiej stronie Wilczych Gór, tam, gdzie teren watahy Slim'a już się skończył, narodziła się mała wilczyca. Miała zostać przyszłą przywódczynią swojego stada. Mała alpha otrzymała imię Elsua. Była spokojna i zrównoważona, a też nie grzeszyła brzydotą. W przyszłości te dwa wilki miały połączyć swoje stada. Na razie jednak żadne z nich nie wiedziało, że odegra znaczącą rolę w życiu tego drugiego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)